Wrotkarska Majówka – Mistrzostwa Polski w Półmaratonie – Poznań 2025

Bardziej z wiatrem niźli pod górkę, czyli krokodyl jest bardziej zielony niż długi.

1. Apéritif – batoniki

Znam osoby, które sądzą, że wystarczy objawić się na zawodach z rolkami na odnóżach oraz kaskiem na głowie, a o resztę niechaj org się martwi.

Ja jednak sądzę, że do sukcesu imprezy przyczynić się może każdy, przeto:

  • nie umyłem auta (powszechnie wiadomo, że gdy tylko się je umyje natychmiast pada deszcz),
  • wziąłem kółka deszczowe (powszechnie wiadomo, że gdy się takowe ma, a ich nie weźmie natychmiast pada deszcz),
  • spakowałem parasol, pelerynę, kalosze, ponton wraz z wiosłami oraz instrukcję budowy arki (z powodów jak wyżej)

i Wrotkarska Majówka uszła nam na sucho! Nie ma za co.

Nie kryję, iż w sporej mierze zmotywowany byłem opowieściami Sebu, który wspominał jak dwa lata temu podczas poznańskiego aquarollingu w wodzie po pas osoby rolkarskie stawiające czoła wyzwaniu wertykalnemu musiały startować z rurką i peryskopem, coby zaczerpnąć powietrza oraz trzymać kierunek.

Uczciwie przyznaję, że niejakie nieporozumienia związane z wyprawą do grodu leniwych koziołków1 także miały miejsce. Paweł obiecywał, że tuż koło naszego hostelu będzie ogród batoniczny.

Ogród batoniczny

Teraz rozumiem, że to może nie brzmi najmądrzej, ale na myśl o dziko rosnących batonikach jarałem się jak Rzym za Nerona! Jak Notre-Dame za Macrona! A dodatkowo w błąd wprowadzała nazwa hostelu – Batonik!

Hostel Batonik

Na miejscu się okazało, że to Hostel Botanik, a ogród jest botaniczny 🙁

Było mi przykro jak Tristanowi z powodu wuja, jak ziemniakowi z powodu stonki, jak Mojżeszowi z powodu braku nawigacji, ale w sumie i tak było fajnie. Przecież mogło się okazać, że to ogród bitumiczny, czy B2B-czny.

2. Plat principal – 12 m szerokości

Tegoroczny poznański półmakaron nie tylko wliczany jest do cyklu Długodystansowy Puchar Polski, ale także po raz pierwszy miał rangę Mistrzostw Polski! Z wielką przyjemnością przyznać trzeba, że impreza pod każdym względem była glamour i premium:

  • poznański tor ma 12 m szerokości (poniżej widok na tor z ornitoptera), a rolkarzom rzadko dane jest ścigać się na tak szerokiej trasie (np. mnie ostatnio dane było rok temu na Wrotkarskiej Majówce); z jednej strony nie ma jak potem zrzędzić, “no byłbym o 20 miejsc do przodu, ale zablokowali mnie i nie było jak się przepchnąć”, z drugiej jednak to miło, że… jest jak się przepchnąć i dobrego wrażenia nie psuje nawet wewnętrzna część wiraży, która miejscami charakteryzuje się chropowatością niczym cera nastolatka w okresie burzy hormonalnej przed nałożeniem szpachli,
Tor poznański – widok z ornitoptera
Takoż
  • pogoda wyśmienita, a prosta finiszowa mijana przez zawodników 5-krotnie była bardziej z wiatrem niźli pod górkę2, co sprzyjało dobremu samopoczuciu (“proszę jak elegancko pomykam przed trybunami niczym radziecki, wenusjański lądownik Kosmos 482 przez atmosferę… Ziemi”),
  • last but certainly not least: top organizacja emanująca olbrzymim doświadczeniem Zico i całego Jego Teamu – wielkie podziękowania dla Was!

Ponadto dzięki osobnym startom kobiet (12:20) i mężczyzn (14:00) można było jednocześnie zjeść botanika, yyy… batonika i mieć batonika, znaczy ciasteczko, czyli oglądać zawody i brać w nich udział, jak widać na poniższych ilustracjach.

Niewieścia reprezentacja KKSW Krak przed startem
Start niewiast
Mięska reprezentacja KKSW Krak przed startem
Pociąg za Panem Treserem Wojtkiem
Tymek srogo ciśnie!

Ranga zawodów (a być może także batoniki z pakietów startowych) wpłynęła wybornie na tłumność reprezentacji KKSW Krak – z zeszłorocznych 5 osób urośliśmy do tegorocznych 21. Przy tej dynamice wzrostu strach pomyśleć co będzie za rok, bo szybka ekstrapolacja daje 88 osób  😉

Niektórym muzyka w tańcu nie przeszkadza, innym podkuci sąsiedzi grający do snu w kręgle piętro wyżej, a Aleksandrze Glamkowskiej, która potraktowała wyścig jako jazdę indywidualną na czas wiatr nie przeszkadzał – jako jedyna wśród pań uzyskała średnią powyżej 30 km/h i odnotowała kolejne zwycięstwo w swojej rolkarskiej karierze. Nie jestem ekspertem, ale wydaje mi się, że należy jej się dodatkowy batonik!

Wyśmienity występ zaliczyła nasza zawodniczka Martyna Skałoń –  po bardzo dynamicznym finiszu dużej grupy uplasowała się na 3. miejscu w swojej kategorii wiekowej. Gdyby zawodniczki startowały z 20-kilogramowym plecakiem (albo choć w betonowych rolkach) śmiem twierdzić, że byłaby pierwsza. No ale startowały bez. Może za rok.

Także Renia Czerw świetnie pojechała i w swojej kategorii zajęła 3. stopień podium.

Renia najbielsza!

Podobnie jak rok temu najszybszym mężczyzną był Marek Zgrzywa, ale tuż za nim linię mety przekroczył nasz Pan Treser Wojtek Kościelniak. Na rewelacyjnej, 4. pozycji open dojechał Tymek Apola zdobywając pierwsze miejsce w swojej kategorii wiekowej i zyskując 29 pozycji nad kolejnym zawodnikiem w jego wieku! Na podium w swoich kategoriach stanęli także Henryk Olszowski (jak zwykle pierwszy), Alan Ciborowski, Mateusz Nocuń i Marek Bodzioch.

Pan Treser Wojtek największy!

Ponieważ nikt mnie nie pytał o zdanie, przeto pozwolę sobie dodać, że Marek od zeszłego roku zrobił gigantyczny postęp zarówno jeśli chodzi o technikę, jak i masę oraz rzeźbę. Yyy… to znaczy z masą to akurat odnotował srogi regres. No w każdym razie znacznie lepiej teraz pomyka – dać mu batonika!

Pełne wyniki podziwiać można pod adresem:
https://wyniki.b4sport.pl/wrotkarska-majowka-2025/m1236.html

Z medalami (a niektórzy nawet ze stęsknionymi pociechami)

Fun fact: znam ziomka, któremu w Berlinie zdarzyło się mieć prawidłowo zamontowany chip i nie zostać sklasyfikowanym. Znam też innego, któremu w Poznaniu zdarzyło się nie mieć chipa i został sklasyfikowany zgodnie ze stanem faktycznym. Można? Można!

3. Digestive – woda z nieba

W drodze powrotnej z Poznania warunki kilkukrotnie zmieniały się z jazdy z widocznością drogi, na jazdę wg instrumentów oraz na pamięć i choć tego nie widziałem, to jestem prawie pewien, że Grześ Adamczyk zwalniał wtedy poniżej 300 km/h, a to mówi samo za siebie.

Nie zawiedliśmy się także obstawiając, że gdy zatrzymamy się w restauracji innej niż wszystkie pod złotymi arkadami spotkamy tam dbających o dietę i jakość posiłków znajomych rolkarzy wciągających fryty z czerwonych pojemniczków. To działa za ab-so-lut-nie każdym razem!

Fantastyczną terkotkę / kołatkę z pakietu startowego, która osiąga ok. 100 dB podarowałem dziecku znajomych. Ale w sumie nie żałuję, bo i tak ich nie lubiłem. No i mam jeszcze jednych znajomych, którym nie podarowałem terkotki, więc jakoś to będzie.

Jeśli ktoś nie miał okazji wystartować na torze w Poznaniu – trzeba koniecznie ten stan rzeczy zmienić!

Przypisy

  1. Koziołki trykały się łaskawie 1 (słownie jeden) raz na dobę, a w przypływie nieprzemierzonej łaski od 2022 roku 2 (słownie dwa) razy na dobę, a i to tylko na jedną stronę świata. A taki hejnał mariacki w Krakowie tryka się, yyy… znaczy rozbrzmiewa co godzinę, przez całą dobę, za każdym razem na 4 (słownie cztery) strony świata i grany jest przez żywego hejnalistę, podczas gdy koziołki są jakieś takie sztywne. Jeśli dodać do tego, że hejnalista za każdym razem przerywa melodię, z powodu nagłego końca kariery powodowanego tatarską strzałą w gardle jasnym się staje o ile oszczędniej jest poobijać z rzadka blaszane bydlątka 😉
    ↩︎
  2. Uwaga wjeżdża ultra suchar kontekstowy: dlaczego krokodyl jest bardziej zielony, niż długi? Bo długi jest tylko wzdłuż, a zielony jeszcze w poprzek (Karol Strasburger certified).
    ↩︎

Tradycyjny disclaimer

Opinie i poglądy, a zwłaszcza urągające zasadom savoir-vivre’u i bon-tonu osobiste wycieczki jakie poczynił autor relacji są świadectwem jego (braku) ogłady, (nie)wrażliwości, (niskich lotów) poczucia humoru i w żadnym razie nie stanowią o doktrynie Klubu, który się od rzeczonych dystansuje, dopuszczając jednakowoż publikację takich brewerii w imię wolności ekspresji, a także dlatego, że nikt inny nie zdążył napisać porządniejszej relacji z tej imprezy.